Autor artykułu (pseudonim "R") opublikowanego pod nagłówkiem "Z prasy zagranicznej" powoływał się na wrześniowy numer "La Revue Générale Belge", który jak to określił, "przypomina nam tak mało u nas znaną, a tak cenioną w Anglii, jedną z pierwszych kobiet autorek". Zauważył, że "sławę swą zawdzięcza głownie autobiograficznej powieści pt. "Cranford", przedstawiającej życie małomiasteczkowe angielskie w pierwszej połowie XIX wieku".
W artykule przytoczony został w skrócie życiorys angielskiej pisarki, która straciwszy wcześnie matkę, wychowywała się w małym miasteczku u ciotki, poślubiła pastora Gaskella i zamieszkała w Manchesterze. "Wykształcona, znająca łacinę, francuski, włoski pani Gaskell jako młoda małżonka nie miała żadnych innych ambicji prócz pomagania swemu mężowi w dziełach miłosierdzia. Spełniała wzorowo obowiązki matki trzech córek, jednak śmierć długo oczekiwanego synka pozostawiła ją niepocieszoną. I wówczas to mąż doradził jej, by zaczęła pisać. Głęboko przejęta własnym bólem zaczyna patrzeć szerzej na otaczający ją świat".
Autor artykułu referuje: "Mieszkając w Manchesterze spotykała się stale z jaskrawymi kontrastami pomiędzy nędzą życia robotników i bogactwem fabrykantów.(...) Powiększanie się ludności w miastach spowodowane wyludnianiem się wsi, wzrost "maszynizmu" (!) przyczyniało się do ustawicznego pogarszania życia ludzi pracy. Wskutek nadprodukcji zamykano fabryki, obniżano płace i tak już niezmiernie niskie. Ten ponury obraz współczesności znajdujemy w pierwszej powieści Elżbiety Gaskell pt. "Mary Barton".
Jak informuje "R", angielska pisarka, choć ukryta pod pseudonimem była mocno atakowana po wydaniu tej powieści. Jednak już 7 lat później opublikowała "powieść społeczną" "North and South", a w międzyczasie napisała "Cranford" i "Ruth"- "opowieść o uwiedzionej dziewczynie, którą twardość opinii publicznej zmusza do życia poza prawem". W artykule przy wzmiance o powieści "Ruth" znajduje się także pewien kuriozalny passus, który świadczy o tym, że autor nie znał powieści Gaskell, a zreferował jedynie artykuł opublikowany w "La Revue Générale Belge" i źle go zrozumiał. Cytuję: "W tej powieści autorka porusza również temat niesprawiedliwości społecznej w dziedzinie morskiej" - bez wątpienia chodziło tu nie o "Ruth" a o "North and South" i wątek brata Margaret Hale - Fredericka.
Publicysta "Tygodnika Powszechnego" wspomina także o napisanej przez Gaskell biografii Charlotte Bronte. "Umarła wówczas trzecia z genialnych sióstr Bronti (!) - Karolina i ojciec dla uwiecznienia jej pamięci pragnął by ktoś podjął się napisania jej biografii. Elżbieta Gaskell, która znała osobiście autorkę "Jane Eyre", kochała ją i podziwiała, wzięła się do tej pracy z zapałem. Ten rodzaj twórczości niezupełnie odpowiadał zdolnościom autorki i krytyka dość surowo oceniła jej pracę".
"R" pisze dalej: "Ostatnia przed śmiercią ukazała się powieść "Wives and Girls" (! - w rzeczywistości "Wives and Daughters"), podobnie jak "Cranford", obyczajowa, która potwierdziła dojrzałość jej talentu".
W podsumowaniu autor artykułu twierdzi: "Elżbieta Gaskell tak jak wszyscy postępowcy XIX w. za życia zajmowała drugorzędne miejsce pośród współczesnych pisarzy. Nieprzemijające jednak powodzenie jej powieści zmusiło opinię do zmiany stanowiska".
W zakończeniu "R" cytuje słowa jednego z krytyków, który usiłował oddać atmosferę powieści "Cranford", która doczekała się już 170 wydania (w 1947 roku!): "Jest to historia opowiadana półgłosem przy migotliwym blasku świec, której wtóruje brzęk drutów pończoszniczych, historia kobiet, gdzie mężczyźni występują tylko w roli zaproszonych gości imieninowych i po serdecznym przyjęciu możliwie szybko wyprawiani są za drzwi".
Czy tak właśnie postrzegacie "Cranford"???
-----------
"Tygodnik Powszechny", 1953 nr 29, s. 435.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz