Strona poświęcona Elizabeth Gaskell

piątek, 29 sierpnia 2014

Polska pisarka okresu pozytywizmu Waleria Marrene (Morzkowska) o Elizabeth Gaskell

Czy zastanawialicie się kiedykolwiek jaka była recepcja twórczości Elizabeth Gaskell w XIX-wiecznej Polsce?
Oto co polska pisarka Waleria Marrene primo voto Morzkowska (*1) pisała o Elizabeth Gaskell w 1873 roku. Artykuł opublikowany został w warszawskim ilustrowanym czasopiśmie kulturalno-społecznym "Tygodnik Ilustrowany", w cyklu "Studya z literatury zagranicznej: powieść angielska"(*2):

"Zbyt wcześnie zgasła Karolina Bronte, która pisała pod pseudonimem Currer Bell, dotykała w kilku swoich powieściach kwestii robotniczej, ze znajomością rzeczy i współczuciem, jakie budzić musi w każdem szlachetnem sercu ta wielka, nierozwiązana kwestya dziewiętnastego stulecia. Szczególniej jednak poświęcała jej swoje pióro pani Gaskell, biorąc za jedyną widownię swoich powieści świat wydziedziczonych i maluczkich. Mary Barton, Ruth, Lois czarownica, Północ i południe, są to prawdziwie piękne utwory, nacechowane miłością do wszystkiego co cierpi. Zdaje się iż autorka, sama doznawszy strat bolesnych, wyszukiwała umyślnie przedmiotu, w którymby wypowiedzieć mogła cierpienia swojej własnej piersi; nie wahała się też zstępować do głębi otchłań materyalnej i moralnej nędzy, poruszać wszystkie struny ducha, pokazywać w całej ohydzie złe zrządzone podłością i głupotą. Pani Gaskell jest tak jak los niemiłosierną dla swoich bohaterów, doprowadza myśli ich, uczucia i czyny do ostatecznej konsekwencyi i wniosek, jaki kładzie tym sposobem na każdą społeczną ranę, zwrócić musi w tę stronę uwagę tłumu, chociażby tłum ten chciał być ślepym i głuchym.

Pani Gaskell odznacza się nade wszystko trzeźwem i jasnem pojęciem. Nie idealizuje ona wcale ludu; robotnicy jej są to szorstkie postacie, ciemnota i cierpienie zrodziły w nich nieufność, opisuje więc ich jakimi są i właśnie tą prawdą osiąga największy efekt dramatyczny. Niema w niej cienia owego sentymentalizmu, idealizującego bezbarwne charaktery. Bohaterowie, zarówno jak bohaterki Gaskell, doskonale wiedzą czego chcą i do czego dążą, zstąd też interesują prawdziwie. Kiedy w powieści Północ i południe właściciel fabryki Thornton, człowiek niezłomnej uczciwości i hartu, wychodzi sam jeden naprzeciw tłuszczy wzburzonych robotników, namawiając ich by się rozeszli spokojnie, zanim ich wojsko rozpędzi, a oni odpowiadają mu groźnym krzykiem nienawiści i śmierci, drżemy zarówno o życie jego, jak o życie tych ludzi, obłąkanych rozpaczą, bo znamy ich także. Autorka odkryła nam ich domowe tajemnice: wiemy, że tam dzieci ich mrą z głodu, nędza pozbawiła ich rozwagi, że cierpienie jest złym doradzcą, ale wiemy także, Thornton nie może podwyższyć im płacy bez własnej ruiny, i widziemy w tem strasznem nieporozumieniu ani jednej ani drugiej strony winić niepodobna. Słuszność nie leży bezwględnie po jednej stronie, ale rozdziela się na dwa przeciwne obozy. Prawda, iż życzyćby należało trochę więcej pobłażania ze strony właściciela, więcej oświaty i cierpliwości ze strony robotników, ho środki gwałtowne jątrzą tylko zwaśnionych, coraz trudniejszem czyniąc porozumienie. Thornton jest człowiekiem zacnym i nieustraszonym, ale ma wady towarzyszące czasem tym przymiotom i dziwić się nie można iż lud, z którym obchodzi się z pogardliwą dumą, bierze go za cel nienawiści swojej.

W podobnem położeniu pojednawcą może być tylko kobieta; ona powinna złagodzić szorstkość jednej strony, a pozyskać serca i ufność drugiej. Prawdę tę doskonale pojęła pani Gaskell i wyłożyła ją jasno, bez zbytniego sentymentalizmu, do którego się przedmiot naginał. Nie przeceniła ona niewieściej roli, nie uczyniła ją łatwą wcale; wskazała więcej lekarstwo, niż je przystosowała. Szerokość poglądu równa się jej talentowi; pióro jej nie zadrży w najgwałtowniejszych scenach, a znajdzie i najmiększe tony, dla oddania scen miłości lub smutku" (*3). 

----------------------------------------------------------------

*1. Waleria Marrené primo voto Morzkowska, de domo Mallet de Grandville-Malletski (1832-1903) - polska pisarka, publicystka, krytyczka literacka. Jej ojcem był napoleoński generał Jean-Bapstiste Mallet de Granville (1777-1846), który osiedliwszy się na ziemiach polskich przyjął do nazwiska człon Malletski, matką zaś Adela Krasińska. Odbywała liczne podróże, zaprzyjaźniła się także z Elizą Orzeszkową. Prowadziła w swoim domu salon literacki. Jej drugim mężem był administrator Zbożennej, uczestnik powstania styczniowego i sybirak, Władysław Marrené, którego poślubiła w 1869 roku w domu Orzeszkowej. W latach 1886-1887 przejęła po Marii Konopnickiej czasopismo Świt".
Była autorką ponad dwudziestu dzieł prozatorskich, w większości będących egzaltowanymi romansami przedstawiającymi miłosne cierpienia bohaterek, wzmacnianymi przez nietypową scenerię wydarzeń. Część z jej utworów sytuuje się w obrębie nurtu powieści tendencyjnej, poruszającej problematykę emancypacji kobiet. Publikowała – głównie na łamach "Przeglądu Tygodniowego" – artykuły krytyczne, szkice literackie, recenzje i sprawozdania. (Źródło: wikipedia).

*2. Tygodnik Ilustrowany, rok 1873, nr 305, s. 214. Studya z literatury zagranicznej,
przez Waleryą  Marrene (Morzkowską).

*3. Pisownia artykułu oryginalna.

P.S. Jeśli wiecie o opiniach innych polskich pisarzy na temat pani Gaskell, proszę o kontakt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz