Strona poświęcona Elizabeth Gaskell

środa, 25 marca 2009

Elizabeth Gaskell i Charlotte Bronte

Elizabeth Gaskell w 1857 roku napisała pierwszą biografię Charlotty Bronte "The Life of Charlotte Bronte".
Historię tej znajomości opisuje Anna Przedpełska-Trzeciakowska w książce "Na plebanii w Haworth".

Panie poznały się za pośrednictwem listu, który w 1849 roku wysłała na ręce wydawcy Charlotty autorka "Mary Barton". Było to już po opublikowaniu przez pannę Bronte powieści "Jane Eyre" i "Shirley".
"Ten list wycisnął mi łzy z oczu. To dobra, to wspaniała kobieta. Dumna jestem, że zdołałam poruszyć strunę sympatii w tak szlachetnych duszach" - zwierzała się później adresatka. - "Pani Gaskell powiada, że moje dzieła zachowa jak skarb dla swoich córek".

Charlotta, tak nieśmiała wobec obcych ludzi i niełatwa w nawiązywaniu nowych kontaktów, zbliżyła się jednak do pani Gaskell. Pisarki osobiście poznały się w 1850 r. w Windermere, u państwa Kay-Shuttleworth.

Elizabeth Gaskell, "choć powszechnie znana i ceniona wśród liberalnych kręgów za podjęcie problematyki, która z rozwojem przemysłowego społeczeństwa nabierała coraz większej wagi, nie była wówczas pisarką sławną i nie należała do liczących się potęg pióra. Zapewne nawet o tym nie marzyła. Była bystrą obserwatorką swego otoczenia, które opisywała w sposób prosty i bezpośredni, a problemy społeczne i moralne wprowadzała jako naturalny element przedstawionej rzeczywistości. Nade wszystko jednak była szczęśliwą żoną i matką, której udało się niezwykle pomyślnie połączyć zawód pisarki z absorbującym i atrakcyjnym życiem osobistym".

Listy pani Gaskell do przyjaciółek, pisane podczas wizyty w Windermere, noszą cechy przyszłej biografii panny Bronte. Pani Gaskell zobaczyła w niej bohaterkę powieści: kobietę dzielną, samotną, mieszkającą na odludziu, borykającą się z losem, świadomą swego talentu i odpowiedzialności, jaką za ten talent ponosi, która próbuje nadać kierunek biegowi zdarzeń.

Tak opisuje Elizabeth Gaskell w liście do przyjaciółki spotkanie z Charlottą:
"Był tam sir James i lady Kay-Shuttleworth, i malutka dama w czarnej jedwabnej sukni, trudno mi było ją z początku dojrzeć, bo stanęłam w pokoju oślepiona, podeszła zaraz i uścisnęła mi rękę. [...] Jest (jak sama powiedziała) nienaturalnie mała, chuda, o ponad pół głowy niższa ode mnie; miękkie kasztanowe włosy jaśniejsze od moich, oczy (bardzo jasne i wyraziste) patrzą prosto i szczerze [...] twarz rumiana, szerokie usta [..] w sumie nieładna. Ma niezwykle słodki głos [...] Jest ogromnie milcząca i bardzo nieśmiała, a kiedy mówi, szczególną uwagę zwraca jej niezwykła umiejętność posługiwania się prostymi słowami i sposób, w jaki używa języka do wyrażenia myśli. Różnimy się z nią i kłócimy niemal w każdym przedmiocie - ona nazywa mnie demokratką i nie znosi Tennysona - ale polubiłyśmy się chyba serdecznie i mam nadzieję, że wyjdzie z tego przyjaźń".

Od czasu tej wizyty Gaskell i Bronte wymieniały listy. Charlotte posłała pani Gaskell tomik wierszy, który wydała wraz z siostrami oraz czytała polecane przez nią lektury. Rok później Charlotte złożyła jej kilkudniową wizytę w Manchesterze.

"Dom państwa Gaskell - dostatni, obszerny, gościnny - był szeroko dla wszystkich otwarty. Bywali tu i wielcy pisarze - Thackeray, Dickens, Browning, Ruskin, Matthew Arnold - i ubogie dziewczęta z manchesterskich slumsów, którym pani Gaskell dawała co tydzień lekcje.[...] W ciepłej atmosferze szczęśliwego domu dwojga wiktoriańskich intelektualistów i społeczników, światłych i tolerancyjnych, poczuła się Charlotta zaskakująco swobodnie [..]. Państwo Gaskell mieli cztery córeczki, z których najmłodsza, pięcioletnia Julia, natychmiast podbiła serce gościa [...] Malutka, drobna, porcelanowa Julia która wsuwała ukradkiem rączkę w niewiele większą dłoń Charlotty, przypomina bardzo małą Paulinę z "Vilette" (pisaniem tej powieści Bronte właśnie się w tym czasie zajmowała).

Charlotte Bronte po raz drugi odwiedziła panią Gaskell w 1853 roku, podczas swego tygodniowego pobytu w Manchesterze. Pisarka wspominała potem nerwowość Charlotty, widoczne na jej twarzy napięcie i obawę przed odwiedzającymi ją gośćmi (było to związane z kłopotami Charlotty w związku z oświadczynami pastora Nichollsa, którym przeciwny był jej ojciec, a także z pojawiającymi się krytycznymi recenzjami jej nowej powieści "Vilette").

W tym samym roku odbyła się rewizyta - pani Gaskell po raz pierwszy była gościem plebanii w Haworth. Atmosfera panująca wówczas na plebanii była napięta, stosunki między córką a ojcem nie były najlepsze.

Pani Gaskell tak opisuje pierwsze wrażenia:
"Skręciliśmy w bok od kościółka w wąski zaułek, minęliśmy dom wikarego, szkołę i wzdłuż zapowietrzonego cmentarza dojechaliśmy do furtki ogródka plebanii. Weszłam - niemal wepchnął mnie z powrotem gwałtowny podmuch wiatru pędzącego po żwirowanej wąskiej dróżce [..] Panna Bronte przywitała mnie ogromnie serdecznie, a pokój stanowił uosobienie ciepła, przytulności i wygody [..] Wszystko proste, w dobrym gatunku, może zaspokoić wszelkie rozsądne potrzeby, a przy tym dokładnie, skrupulatnie czyste [..] Wiatr gwiżdże, jęczy i szlocha wokół tego kanciastego, nie osłoniętego budynku, dziwnie i niesamowicie". Z pewnością pisarka odczuła sama dziwną i nieco niesamowitą atmosferę tego domu i całego otoczenia, poznała także dzięki opowieściom służącej całą historię rodziny Bronte.

"Relacja pani Gaskell z tego czterodniowego pobytu jest zapisem fascynacji monotonią domu, życia i krajobrazu, pod którą, jak stwierdziła, tyle się kryło osobliwych, nieznanych treści".

Pisarka wspominała później: "Są ludzie, którym zapas tematów i wiadomości szybko się wyczerpuje, ale panna Bronte do nich nie należy. Ma w pamięci szalone, dziwne zdarzenia z życia własnych sióstr, a poza tym swoje własne, niezwykle sugestywne i oryginalne myśli - ostatniego dnia sądziłam, że nasza rozmowa może się tak ciągnąć, jak te wrzosowiska, w każdym kierunku, a mimo to żaden temat nigdy nie zostanie wyczerpany".

Panią Gaskell prócz samej pisarki, zafascynowała uroda tych wrzosowisk. Pisała w liście: "Poszłyśmy na cudowny spacer pod wiatr na wrzosowisko [..] które zaczyna się tuż za plebanią [..] nie spotkałyśmy żywej duszy. Tu i tam, w mroku jakiejś odległej kotlinki, pokazywała mi ciemny, szary budynek, obrośnięty na ogół kępami szkockich jodeł, i opowiadała niezwykłe historie o szalonych rodach, które tam żyją czy żyły [..]. Jacyż to śmiałkowie - zwłaszcza mężczyźni - i co za kobiety - okrutne i twarde, a jednocześnie jakże namiętne! Dziwni ludzie mieszkają w tych górach"

W "Życiu Charlotte Bronte" opisała później Gaskell to co zobaczyła własnymi oczami - ten dziwny, ale fascynujący dom, wraz z jego mieszkańcami obecnymi i dawno zmarłymi oraz wrzosowiska.

W maju 1854 roku Charlotta po raz trzeci złożyła krótką, trzydniową wizytę pani Gaskell w Manchesterze. Przyjaciółki rozmawiały głównie o nadchodzącym wydarzeniu, jakim miał być ślub Charlotty z pastorem anglikańskim Nichollsem. Wydarzenie to budziło obawy, czy przyszły mąż nie będzie nalegał, by Charlotta zerwała stosunki z unitariańską pisarką, gdyż Unitarianie przez kościół anglikański byli uważani za heretyków.

Już po śmierci Charlotty, w czerwcu 1855 roku pastor Bronte zwrócił się do Elizabeth Gaskell z prośbą o napisanie rzetelnej biografii Charlotty, w związku z licznymi niezgodnymi z prawdą informacjami, jakie pojawiały się w tym czasie w prasie.
Pisarka przystała na tę propozycję i odwiedziła ponownie Haworth, gdzie poznała pastora Nichollsa, który okazał się życzliwym człowiekiem i przyjął ją z szacunkiem. W czasie pisania przez nią biografii Charlotty służył pisarce wszelką pomocą.

Pani Gaskell okazała się sumiennym biografem, odwiedziła wszystkie miejsca, w których przebywała Charlotta, była nawet w Brukseli i rozmawiała z profesorem Hegerem. Biografia ukazała się w 1857 roku, dwa lata po śmierci Charlotty i stanowi najważniejsze źródło wiedzy o rodzinie Bronte.

* Trzeba tu dodać, że twórczość Charlotty miała wpływ na samą panią Gaskell. Wystarczy wspomnieć, że nazwa wioski Helstone z powieści "North and South" pochodzi prawdopodobnie od nazwiska bohaterki powieści Charlotte Bronte „Shirley”, Caroline Helstone.

Oprac.: Gosia na podstawie książki, z której pochodzą wszystkie cytaty:
Anna Przedpełska-Trzeciakowska, Na plebanii w Haworth.

Portret Charlotte Bronte - Evert A. Duyckinck, na podstawie rysunku George`a Richmonda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz