Ponieważ wczoraj wieczorem
w BBC One pokazano pierwszy z dwóch świątecznych odcinków specjalnych "Cranford", poniżej zamieszczam artykuł na temat tej produkcji.
Cranford: jak kręciliśmy świąteczne odcinki specjalne.
Simon Curtis, reżyser „Cranford”, opowiada o pracy z Judi Dench – i o kłopotliwej papudze.
Nawet po sukcesie pierwszej serii filmu „Cranford” (mającego widownię ponad 10-milionową), bynajmniej nie mieliśmy pewności, w obecnej atmosferze, jaka panuje w BBC, czy znajdą się środki, by nakręcić dwa nowe filmy na święta.
Sprawiło mi ogromną przyjemność reżyserowanie tego serialu dwa lata temu, zwłaszcza kiedy stało się jasne, że w opozycji do tak wielu filmów telewizyjnych, które są natychmiast zapominane, pamięć o tej produkcji będzie pielęgnowana przez wiele lat. Ale kiedy producent Sue Birtwistle dała produkcji zielone światło, pojawiło się pytanie czy możemy odtworzyć ducha oryginału, jak również zgromadzić ponownie tak wybitną ekipę i zespół.
Scenarzystka Heidi Thomas znowu świetnie wykorzystała historie napisane przez Elizabeth Gaskell tworząc coś wspaniałego, coś większego niż tylko prosta suma poszczególnych elementów. Zirytowało mnie, gdy film określono jako „costume drama”, ponieważ zdaję sobie sprawę, że to jest oryginalna praca Heidi, oparta na klasycznych krótkich opowieściach. Sądzę, że pierwsza seria cieszyła się takim sukcesem, gdyż widzowie byli zaskoczeni narracją – ponieważ nie wiedzieli, co jest głównym tematem – a także wyraźnie komicznym charakterem i dziwnymi wydarzeniami, których świadkiem, w wiktoriańskim Cheshire, była pani Gaskell.
W telewizji termin „aspirujący” jest używany do opisu filmu takiego jak „Desperate Housewives” (Gotowe na wszystko), oznacza, że widzowie chcieliby żyć tak jak postaci. Myślę, że to samo było z „Cranford”: ludzie chcieli żyć w takiej małej społeczności, gdzie wszyscy się znają i panują określone zasady i zwyczaje. Sądzę także, że widzowie polubili film zdominowany przez silne, charakterystyczne kobiece postaci.
Zgromadzić ponownie obsadę nie było sprawą łatwą. Na szczęście Judi Dench uzgodniła od początku terminy, ale problemy związane z ustaleniem zobowiązań innych osób - co do ich obecności na planie oraz inne elementy sprawiły, że przygotowanie całego harmonogramu było koszmarem.
Jedna sekwencja wymagała zgromadzenia na planie całego prawie 40-osobowego zespołu w sobotni wieczór w Ealing Studio – i bez zdradzania fabuły, dodam, że uchwyciliśmy w filmie wielu największych aktorów w kraju, musieliśmy także poradzić sobie z eksplozjami, zbiorowym tańcem, który wymagał próby i z bliźniakami, które płakały cały czas, kiedy znajdowały się blisko kamery.
Reżyserzy zawsze narzekają na ścisłe harmonogramy, ale oczekiwaliśmy, że będziemy kręcić dwa 90-minutowe odcinki przez dwa miesiące – mniej więcej taki sam harmonogram dotyczy pojedynczego brytyjskiego filmu.
Każda scena wymagała od nas radzenia sobie z takimi problemami jak wyczyn kaskaderski, grające w filmie dziecko, skomplikowany rekwizyt lub tresowane zwierzę mające przed sobą bardzo specyficzne wyzwanie aktorskie – wszystko to spowalniało pracę w ciągu dnia. W czasie kręcenia pierwszej serii musieliśmy doprowadzić do tego, by kot był chory na rozkaz i tym razem, tak samo jak ubranie krowy w piżamę, musieliśmy namówić papugę do pewnych całkiem skomplikowanych zadań i doprowadzić do tego, by pies zachował się haniebnie w kościele.
Sprawy nie miały się tak dobrze z papugą, gdyż bała się jej jedna z aktorek. Aby ją uspokoić, wziąłem papugę na ramię – ale w chwili jakiegoś roztargnienia, pozwoliłem, by ciężko upadła na ziemię. Zapadła niezręczna cisza, gdyż wszyscy baliśmy się najgorszego.
Później kiedy skarżyłem się scenarzystce Heidi, że umieściła w scenariuszu rolę dla psa, ona powiedziała: „Jestem pewna, że możesz znaleźć tresowanego psa w jakimś cyrku…”
Największą przyjemnością w reżyserowaniu “Cranford” była praca z aktorami. Obsada to miniatura brytyjskiego aktorstwa, a dwa odcinki zyskały kilka nowych wspaniałych twarzy w osobach Jonathana Pryce`a, Celii Imrie, Lesley Sharp i Tima Curry. Byliśmy także szczęśliwi, że zdobyliśmy najlepszych młodych brytyjskich aktorów: Toma Hiddlestona, Rory Kinneara i Jodie Whittaker. Ucieszyłem się naprawdę, że Deborah Findlay [gra panią Tomkinson – przypisek mój] jest w obsadzie, gdyż pracowałem z nią w 1982 roku, kiedy zacząłem pracować jako asystent reżysera w premierowej produkcji Caryla Churchilla „Top Girls”.
Często mnie pytają, jak to jest reżyserować takie legendy jak Dame Judi [panna Matti], Julia McKenzie [pani Forrester] czy Imelda Stauton [panna Pole] i, żeby odpowiedzieć zgodnie z prawdą, muszę powiedzieć, że chociaż to może być wykańczające nerwowo, jest to jednak zaszczyt, zwłaszcza, kiedy one wnoszą na plan tyle dowcipu i człowieczeństwa i są zawsze tak dobrze przygotowane. Czasami nie mogę uwierzyć własnym oczom, jak one kreują swoje postaci.
W czasie kręcenia poprzedniej serii, kiedy miałem zespół aktorów-seniorów, jej agent poradził mi: „Nie pozwól, by wyczuła twój strach”, ale wszystkie damy z Cranford są tak nieprawdopodobnie konstruktywne, jak większość aktorów – w rzeczywistości potrzebują rozmowy z reżyserem na temat ich interpretacji. Zauważyłem, że zwykle mają lepsze pojęcie na temat wyglądu sceny niż ja i usiłowały zapamiętać podstawowe wskazania reżysera – aby zadać właściwe pytanie i słuchać. Pamiętam także radę Richarda Eyre, że nie zawsze trzeba udzielać odpowiedzi, a w czasie kręcenia „Cranford” byłem otoczony przez wspaniały zespół, w którym wszyscy byli ekspertami w swojej dziedzinie.
W czasie pewnego napiętego dnia walczyliśmy jak zwykle z czasem, a ja patrzyłem na monitor i zastanawiałem się, co mógłby pomyśleć ten szalony na punkcie teatru młodszy ja - oglądałem Judi jako Lady Mackbeth i Jonathana jako Hamleta w Royal Court Theatre - o mnie pracującym teraz na planie z nimi? Była potem scena z nimi dwojgiem, kiedy mieliśmy zwykłą pilną próbą, zanim pokazaliśmy to ekipie i powiedziałem, co powinniśmy według mnie tu zrobić, a oni oboje odwrócili się do mnie z podniesionymi brwiami i powiedzieli: „Naprawdę? Jesteś całkowicie pewien?” Więc zrobiliśmy tak, jak oni chcieli i oczywiście, to oni mieli znowu rację.
Tłumaczenie: Gosia
Ilustracja: Czepkowa brygada: damy z Cranford: (od lewej: Barbara Flynn, Judi Dench, Julia McKenzie, Imelda Staunton i Deborah Findlay) Photo: BBC
Źródło:
Cranford: 'How we made the Christmas special'
http://www.telegraph.co.uk/culture/tvandradio/6841015/Cranford-How-we-made-the-Christmas-special.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz