Rozdział 19
Wyszedłem ze smutkiem. W małym mieście takie wydarzenie z pewnością będzie komentowane i wyrządzi wiele szkody. Kiedy poszedłem do domu na obiad, byłem tak tą myślą przepełniony i przewidywałem tak wyraźnie, że będę potrzebował wkrótce obrońcy, który by postawił sprawę w odpowiednim świetle, że zdecydowałem się uczynić moją powiernicą dobrą panią Rose.
Nie mogłem jeść. Ona spoglądała na mnie czule i westchnęła, kiedy spostrzegła mój brak apetytu.
- Jestem pewna, że coś pana martwi, panie Harrison. Czy dałoby panu ulgę, gdyby pan zwierzył się jakiemuś współczującemu przyjacielowi?
Tego właśnie potrzebowałem.
- Moja droga, miła pani Rose – zacząłem. – Muszę pani to powiedzieć, jeśli pani zechce posłuchać.
Podniosła ekranik i trzymała go, tak jak wczoraj, między sobą a mną.
- Doszło do najbardziej niefortunnego nieporozumienia. Panna Tomkinson uważa, że zalecałem się do panny Caroline. Tymczasem, w rzeczywistości - mogę to pani powiedzieć, pani Rose – moje uczucia są ulokowane gdzie indziej. Być może pani to już odkryła?
Powiedziałem tak, ponieważ w istocie uważałem, że byłem zbyt zakochany, by ukryć moje przywiązanie do Sophy przed kimś, kto znał moje poczynania tak dobrze jak pani Rose.
Spuściła głowę i powiedziała, że chyba odkryła mój sekret.
- A zatem proszę tylko pomyśleć, w jak niefortunnym znajduję się położeniu. Czy mogę mieć jakąkolwiek nadzieję - och pani Rose – czy pani sądzi, że mam jakąś nadzieję…
Trzymała ekranik jeszcze bliżej swojej twarzy, a potem po chwili wahania powiedziała, że sądzi, że „Jeśli wytrwam… - z czasem … mogę mieć nadzieję…”
A potem nagle wstała i opuściła pokój.
Tłumaczenie: Gosia
Zdjęcia pochodzą z miniserialu "Cranford" (BBC 2007)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz