Strona poświęcona Elizabeth Gaskell

piątek, 29 sierpnia 2014

Polska pisarka okresu pozytywizmu Waleria Marrene (Morzkowska) o Elizabeth Gaskell

Czy zastanawialicie się kiedykolwiek jaka była recepcja twórczości Elizabeth Gaskell w XIX-wiecznej Polsce?
Oto co polska pisarka Waleria Marrene primo voto Morzkowska (*1) pisała o Elizabeth Gaskell w 1873 roku. Artykuł opublikowany został w warszawskim ilustrowanym czasopiśmie kulturalno-społecznym "Tygodnik Ilustrowany", w cyklu "Studya z literatury zagranicznej: powieść angielska"(*2):

"Zbyt wcześnie zgasła Karolina Bronte, która pisała pod pseudonimem Currer Bell, dotykała w kilku swoich powieściach kwestii robotniczej, ze znajomością rzeczy i współczuciem, jakie budzić musi w każdem szlachetnem sercu ta wielka, nierozwiązana kwestya dziewiętnastego stulecia. Szczególniej jednak poświęcała jej swoje pióro pani Gaskell, biorąc za jedyną widownię swoich powieści świat wydziedziczonych i maluczkich. Mary Barton, Ruth, Lois czarownica, Północ i południe, są to prawdziwie piękne utwory, nacechowane miłością do wszystkiego co cierpi. Zdaje się iż autorka, sama doznawszy strat bolesnych, wyszukiwała umyślnie przedmiotu, w którymby wypowiedzieć mogła cierpienia swojej własnej piersi; nie wahała się też zstępować do głębi otchłań materyalnej i moralnej nędzy, poruszać wszystkie struny ducha, pokazywać w całej ohydzie złe zrządzone podłością i głupotą. Pani Gaskell jest tak jak los niemiłosierną dla swoich bohaterów, doprowadza myśli ich, uczucia i czyny do ostatecznej konsekwencyi i wniosek, jaki kładzie tym sposobem na każdą społeczną ranę, zwrócić musi w tę stronę uwagę tłumu, chociażby tłum ten chciał być ślepym i głuchym.

Pani Gaskell odznacza się nade wszystko trzeźwem i jasnem pojęciem. Nie idealizuje ona wcale ludu; robotnicy jej są to szorstkie postacie, ciemnota i cierpienie zrodziły w nich nieufność, opisuje więc ich jakimi są i właśnie tą prawdą osiąga największy efekt dramatyczny. Niema w niej cienia owego sentymentalizmu, idealizującego bezbarwne charaktery. Bohaterowie, zarówno jak bohaterki Gaskell, doskonale wiedzą czego chcą i do czego dążą, zstąd też interesują prawdziwie. Kiedy w powieści Północ i południe właściciel fabryki Thornton, człowiek niezłomnej uczciwości i hartu, wychodzi sam jeden naprzeciw tłuszczy wzburzonych robotników, namawiając ich by się rozeszli spokojnie, zanim ich wojsko rozpędzi, a oni odpowiadają mu groźnym krzykiem nienawiści i śmierci, drżemy zarówno o życie jego, jak o życie tych ludzi, obłąkanych rozpaczą, bo znamy ich także. Autorka odkryła nam ich domowe tajemnice: wiemy, że tam dzieci ich mrą z głodu, nędza pozbawiła ich rozwagi, że cierpienie jest złym doradzcą, ale wiemy także, Thornton nie może podwyższyć im płacy bez własnej ruiny, i widziemy w tem strasznem nieporozumieniu ani jednej ani drugiej strony winić niepodobna. Słuszność nie leży bezwględnie po jednej stronie, ale rozdziela się na dwa przeciwne obozy. Prawda, iż życzyćby należało trochę więcej pobłażania ze strony właściciela, więcej oświaty i cierpliwości ze strony robotników, ho środki gwałtowne jątrzą tylko zwaśnionych, coraz trudniejszem czyniąc porozumienie. Thornton jest człowiekiem zacnym i nieustraszonym, ale ma wady towarzyszące czasem tym przymiotom i dziwić się nie można iż lud, z którym obchodzi się z pogardliwą dumą, bierze go za cel nienawiści swojej.

W podobnem położeniu pojednawcą może być tylko kobieta; ona powinna złagodzić szorstkość jednej strony, a pozyskać serca i ufność drugiej. Prawdę tę doskonale pojęła pani Gaskell i wyłożyła ją jasno, bez zbytniego sentymentalizmu, do którego się przedmiot naginał. Nie przeceniła ona niewieściej roli, nie uczyniła ją łatwą wcale; wskazała więcej lekarstwo, niż je przystosowała. Szerokość poglądu równa się jej talentowi; pióro jej nie zadrży w najgwałtowniejszych scenach, a znajdzie i najmiększe tony, dla oddania scen miłości lub smutku" (*3). 

----------------------------------------------------------------

*1. Waleria Marrené primo voto Morzkowska, de domo Mallet de Grandville-Malletski (1832-1903) - polska pisarka, publicystka, krytyczka literacka. Jej ojcem był napoleoński generał Jean-Bapstiste Mallet de Granville (1777-1846), który osiedliwszy się na ziemiach polskich przyjął do nazwiska człon Malletski, matką zaś Adela Krasińska. Odbywała liczne podróże, zaprzyjaźniła się także z Elizą Orzeszkową. Prowadziła w swoim domu salon literacki. Jej drugim mężem był administrator Zbożennej, uczestnik powstania styczniowego i sybirak, Władysław Marrené, którego poślubiła w 1869 roku w domu Orzeszkowej. W latach 1886-1887 przejęła po Marii Konopnickiej czasopismo Świt".
Była autorką ponad dwudziestu dzieł prozatorskich, w większości będących egzaltowanymi romansami przedstawiającymi miłosne cierpienia bohaterek, wzmacnianymi przez nietypową scenerię wydarzeń. Część z jej utworów sytuuje się w obrębie nurtu powieści tendencyjnej, poruszającej problematykę emancypacji kobiet. Publikowała – głównie na łamach "Przeglądu Tygodniowego" – artykuły krytyczne, szkice literackie, recenzje i sprawozdania. (Źródło: wikipedia).

*2. Tygodnik Ilustrowany, rok 1873, nr 305, s. 214. Studya z literatury zagranicznej,
przez Waleryą  Marrene (Morzkowską).

*3. Pisownia artykułu oryginalna.

P.S. Jeśli wiecie o opiniach innych polskich pisarzy na temat pani Gaskell, proszę o kontakt.

środa, 20 sierpnia 2014

"Panie z Cranford" - wznowiony przekład Aldony Szpakowskiej

W tym roku Świat Książki w swojej serii "Angielski ogród" wydał powieść Elizabeth Gaskell "Panie z Cranford" w tłumaczeniu Aldony Szpakowskiej. Warto przypomnieć, że jest to ten sam przekład, który został zamieszczony w pierwszym polskim wydaniu tej powieści z 1970 roku. Ta inicjatywa jest tym bardziej cenna, że z trudem można znaleźć w antykwariatach tamto, stare wydanie, a ceny na allegro są dość wysokie.

Tłumaczenie jest świetne. Niezapomniane pierwsze zdanie powieści brzmi: "A więc przede wszystkim Cranford jest we władaniu Amazonek; kobiety rządzą we wszystkich domach o nieco wyższym czynszu".

W 2012 roku , o czym pisałam, ukazało się także nowe tłumaczenie powieści Gaskell, pod tytułem: "Cranford", a autorką przekładu jest Katarzyna Kwiatkowska.
Warto przytoczyć to samo pierwsze zdanie: "Królestwo Amazonek - tak w skrócie można określić Cranford, gdzie wszystkie domy z czynszem powyżej pewnego poziomu zajmują panie, stanowiąc prawdziwy kobiecy patrycjat". 

W swojej serii "Angielski ogród", z kwietnymi okładkami, Świat Książki, prócz powieści Gaskell, wydał  także powieści Jane Austen: "Duma i Uprzedzenie" oraz "Opactwo Northanger", oczywiście w tłumaczeniu Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej.


sobota, 9 sierpnia 2014

O powieści „Kuzynka Phillis”

Pięć tematów obecnych często w prozie Gaskell pojawia się w tej powieści: niebezpieczna i niszcząca miłość, relacje córki z ojcem, grzech, dojrzewanie oraz społeczeństwo wiejskie, które zmienia się pod wpływem industrializacji i kolei żelaznej.

Idylla prozą i jej zderzenie z nowoczesnością

Angielski historyk i literat Adolphus William Ward we wstępie do dzieł Gaskell z 1906 r. określił ten utwór jako „jedną z najbardziej uroczych idylli prozą w naszej literaturze”. Dlaczego idylli? Powieść jest oparta na odwiecznym cyklu wiejskiego życia i zbudowana z „małych obrazków”, co jest właściwe dla idylli:

„Myśląc o tamtym lecie, przywołuję we wspomnieniach niejeden szczęśliwy dzień i kilka drobnych zdarzeń. Przesuwają się w mojej pamięci niczym fotografie i dzięki temu potrafię określić ich kolejność, wiedząc, iż zboże zbiera się po sianokosach, a jabłka zrywa się po zbiorach zbóż”.1

Paul Manning, młody inżynier z Birmingham, który jest tu narratorem, zwraca uwagę na spokój panujący na Hope Farm, gdzie czas biegnie tak powoli, że widać każdą upływającą sekundę:

„Ta całogodzinna monotonia sprawiała, że czułem się, jakby moje życie trwało wiecznie w tych rozwlekłych paragrafach, w rozgrzanym od słońca pokoju, przed oczami moich dwóch słuchaczek oraz kota, który spał zwinięty w kłębek na dywaniku przed samym kominkiem, a zegar na półpiętrze nieustannie odmierzał upływające chwile”.2


Sielankowy charakter „Kuzynki Phillis” jest jednak także związany z obrazem nowoczesności i jej wpływem na ówczesną rzeczywistość. Jest to szczególnie widoczne w opisach zmian, które zachodzą w rolnictwie, oddziaływaniu miasta (a także nauki i technologii) na wieś, co skutkuje także zmianami w strukturze społecznej i relacjach między płciami.

W powieści Gaskell budowa małej linii kolejowej między Eltham i Hornby wdziera się w spokojny świat Hope Farm i uregulowane, tradycyjne życie Phillis i jej rodziny. Inżynierowie Paul i Holdsworth należą do innego, nowoczesnego świata i przynoszą ze sobą nieuchronne zmiany. Zresztą kolej w prozie Gaskell pojawia się tu nie po raz pierwszy, jest jednym z ważnych czynników rozwoju, który przekształca pejzaż, gospodarkę i zmienia życie codziennie mieszkańców Anglii. Jest zapowiedzią nadchodzącej epoki, ucieleśnia nowoczesność nie tylko dlatego, że jest nową technologią, ale także dlatego, że stanowi część racjonalnego systemu więzi społecznych i wymaga nowego sposobu myślenia, który ignoruje tradycje oraz lokalne, a nawet narodowe, granice. Inżynier kolejowy postrzega ziemię jako miejsce, gdzie można mieszkać i pracować, ale także jako miejsce czasowego pobytu, dlatego Holdsworth tak łatwo przemieszcza się z włoskiego Piemontu do Eltham i Hornby, i dalej do francuskiej Kanady. I tak jak nadejście kolei, tak i przybycie Holdswortha na Hope Farm ma niszczący wpływ na przeszłość. Tragedia Phillis jest w mikroskali przykładem tego, co spotyka inne angielskie wioski w tym czasie.


Powieść o dojrzewaniu

„Kuzynka Phillis” jest krótką powieścią, o prostej budowie. ”Zamierzam pisać o kuzynce Phillis” - mówi narrator w pierwszym rozdziale, od początku więc wiadomo, o czym będzie mowa. Paul Manning wraca we wspomnieniach do młodości i swojej pierwszej pracy jako pomocnika inżyniera na budowie linii kolejowej w pobliżu małego miasteczka. Matka prosi go, by odwiedził jej kuzynkę, która wyszła za mąż za uprawiającego rolę niezależnego pastora Ebenezera Holmana i mieszka na Hope Farm w miasteczku Heathbridge. Tam Paul poznaje córkę kuzynów: 17-letnią Phillis.

Świat przedstawiony poznajemy właśnie z pierwszoosobowej narracji Manninga. Młody człowiek jest jeszcze nie ukształtowany, działa spontanicznie i nie przewiduje do końca swoich czynów. Na początku opowieści jest niezręcznym chłopcem onieśmielonym wysoką, wyedukowaną, piękną Phillis, potem - współczującym świadkiem, a na końcu dojrzałym narratorem, który rozumie, że jego starania, by pocieszyć kuzynkę, wzmagają jedynie jej cierpienie.

Powieść ukazuje wejście młodej dziewczyny w erotyczną samoświadomość. Phillis prowadzi spokojne życie w wiejskiej społeczności, która ulega – podobnie jak sama dziewczyna - nieznacznym, ale bezustannym zmianom. Niewielki rozmiar utworu pozwala czytelnikowi dostrzec moment, w którym córka Holmana zaczyna zdawać sobie sprawę ze swych miłosnych tęsknot.

W części pierwszej 17-letnia dziewczyna mimo swojego kobiecego wyglądu, wciąż nosi dziecięcy fartuszek:
„Była zacną, uprzejmą młodą kobietą, a jej suknia, ja i ona sama, pełne były dziecięcej prostoty”.3

W części drugiej Paul nabiera pełnego szacunku dystansu do kuzynki po tym, gdy zauważa u niej zaskakującą go znajomość języków (ona czyta Wergiliusza po łacinie i próbuje czytać po włosku Dantego), uświadamia sobie, że ona jest lepiej od niego wyedukowana i nie może o niej myśleć inaczej niż o siostrze, ale wciąż notuje: „jej włosy wydawały się jeszcze bardziej złociste, rzęsy dłuższe, a smukła szyja bielsza niż kiedykolwiek”.4

Te oznaki kobiecej witalności nabierają szczególnego znaczenia w oczach obytego w świecie Holdswortha, 25-letniego zwierzchnika Paula, którego chłopak zaprasza na farmę Holmanów, by wypoczął po ciężkiej chorobie. Spojrzenie Holdswortha i wyrażone w nim uznanie dla urody dziewczyny wywołują u niej rumieniec, który jest zarazem oznaką skromności, jak i samoświadomości.

W części trzeciej chwila jej erotycznego przebudzenia przychodzi wtedy, gdy ją, jej ojca, Holdswortha i Paula zaskakuje burza, wszyscy chronią się przed deszczem w jakimś zakamarku. Holdsworth ściąga płaszcz, narzuca go na ramiona dziewczyny, a ona, przypominając sobie, że niedawno był chory, zsuwa z siebie to nakrycie i przypadkiem dotyka jego wilgotnej skóry. Po jego wyjeździe ogarnia ją niepokój: 
„Od tamtego dnia, kiedy rozpętała się burza, słyszałem w jej głosie jakiś odmienny, surowy, fałszywy ton, coś jakby drżenie, w jej rozbieganych oczach zabrakło dawnego spokoju”.5

Gdy Philllis dowiaduje się, że Holdsworth wyjechał nagle do Kanady, przejmuje ją uczucie, którego nie jest w stanie kontrolować, Paul odnajduje ją ukrytą pod stertą drewna w sadzie. 
„Wydawała z siebie ciche zawodzenie przypominające wycie zranionego zwierzęcia czy pojękiwanie wiatru”.
Gdy Paul, pragnąc pocieszyć załamaną Phillis, wyjawia jej, że Holdsworth ją kocha, 
„jej oczy lśniące niejako od łez, wyrażały nieomalże nieziemskie szczęście, jej delikatne wargi wygięły się w zachwycie – skóra jej twarzy nabrała żywych kolorów”7. 
Tym większe jest niemal fizyczne, cierpienie, gdy dowiaduje się o tym, że wybranek jej serca poślubił w Kanadzie młodą kobietę, jest podkreślone w scenie, w której Phillis:
„nie zdążyła się ubrać, narzuciła tylko ciemny, zimowy płaszcz, który opadał długimi fałdami aż do jej białych, bosych, stąpających bezdźwięcznie stóp. Twarz miała dziwnie pobladłą, ciemne sińce okalały jej zmęczone oczy”9,
Dziewczyna mówi w końcu rodzicom o swojej miłości do Holdswortha i upokorzeniu, a potem mdleje. W czasie gorączki jej rozkwitłe oznaki kobiecości tracą blask: złote włosy zostają obcięte, oczy patrzą ze znużeniem, prawie nie widząc. Kiedy wyzdrowieje, jej blady rumieniec nie przypomina erotycznych wrażeń. Ona zdaje sobie sprawę, że to co kiedyś było, już nie wróci.
Kiedy ojciec, by ją trochę rozweselić, przynosi jej niebieskie wstążki, bo przecież lubiła zawsze kobiece ozdoby, a matka odnajduje jej łacińskie i włoskie książki, ona odwraca twarz do ściany. Phillis zmieniła się, niczym Ewa została wygnana z raju.

Phillis Holman chociaż inteligentna i dorosła, była dotąd przez rodziców traktowana jak dziecko, wierzyli, że takie wychowanie jest dla niej najlepsze, uczyli ją tego, co uważali za słuszne, od poezji greckiej do pieczenia ciasta. Ale ignorowali fakt, że wyrosła na kobietę. Świat Phillis był mały, prosty i uporządkowany, zależny od pór oku i zajęć na farmie. Kiedy jej uczucia rozbudza młody mężczyzna, który później ją porzuca, ona nie znajduje pociechy w swoim cierpieniu. Rodzice ignorują przyczynę jej udręki, a potem obwiniają Paula. Jej odważne wyznanie o Holdsworthcie: „Kochałam go, ojcze”, uświadamia im, że córka jest istotą odrębną i ma swoje dorosłe już uczucia.

Zakończenie powieści – kompromisem z wydawcą?

„Kuzynka Phillis” jest nazywana najdoskonalszą powieścią Gaskell. Jest naturalna zarówno w formie, jak i w treści, zakończenie wydaje się nieuchronne od samego początku. Zaskakujące jest więc to, co wynika z listu pisarki do wydawcy, w którym zawarła alternatywne zakończenie. Otóż finał historii nie jest taki, jaki planowała autorka.

Powieść była pierwotnie publikowana, od listopada 1863 r. do lutego 1864 r., w dwóch woluminach „The Cornhill Magazine” 11 (vol. 8 i vol. 9). 10 grudnia 1863 r. Gaskell nie miała jeszcze jej zakończenia. Właściciel pisma George Smith chciał, by publikacja powieści trwała jedynie do końca roku. Oczekiwał, że opowieść zakończy się po trzeciej części i odwodził pisarkę (zapewne tłumacząc się brakiem wystarczającego miejsca do publikacji) od doprowadzenia całej historii do końca –  włącznie z częścią piątą, ostatecznie nigdy nie napisaną.

Gdyby „Kuzynka Phillis” - zgodnie z wolą Smitha - rzeczywiście zakończyła się na części trzeciej, Paul musiałby bez ogródek zawiadomić Holmanów o ślubie Holdswortha i nie można by było opowiedzieć o skutkach tego wydarzenia. Pisarka była gotowa nieco ustąpić wydawcy. W pośpiechu napisała kilka stron przygotowujących do finału. W liście do wydawcy naszkicowała jednak zakończenie, które oryginalne zaplanowała, niestety nigdy nie zrealizowane, bo Smith na to nie pozwolił. Sedno historii określiła słowami: „Lepiej jest kochać i cierpieć, niż nigdy nie kochać”. Według niej „Kuzynka Phillis” to historia dojrzewania poprzez uczucie.

Planowane ostatnie sceny powieści, które miały być zawarte w części piątej, miały mieć miejsce dwadzieścia lat później, po śmierci pastora Holmana. Paul, już żonaty, miałby powrócić w dawne strony, do miasteczka Heathbridge. Spotyka Phillis, która robi praktyczny użytek z technicznej wiedzy zdobytej w czasie znajomości z Holdsworthem, by pomóc zniwelować i osuszyć podmokłą ziemię. Niezależna samotna kobieta, która odziedziczyła po rodzicach farmę, zajmuje się pracą społeczną i współpracuje ze zwykłymi robotnikami. Jest z osieroconymi w wyniku tyfusu dziećmi, później  je adoptuje. Gdyby w wyniku żądania Smitha Gaskell nie skróciła swojej powieści, nie zakończyłaby się ona z dojmującym uczuciem smutku, lecz osamotnione serce Phillis wypełniłoby się miłością do dzieci.



Źródła:

Elizabeth Gaskell,  Kuzynka Phillis. Przekład Agnieszka Klonowska. Wydawnictwo "C&T", 2014.
Linda K. Hughes, Cousin Phillis, Wives and Daughters and modernity, [w:] The Cambridge Companion of Elizabeth Gaskell, Cambridge University Press, 2007.
Patsy Stoneman, Gaskell, gender and family, [w:] The Cambridge Companion of Elizabeth Gaskell, Cambridge University Press, 2007.
Nancy Henry, Gaskell and social transformation, [w:] The Cambridge Companion of Elizabeth Gaskell, Cambridge University Press, 2007.
Flossy and Cousin Phillis, [w:] Jenny Uglow, Elizabeth Gaskell: A habit of stories, London: Faber and Faber, 1999.

Ilustracje
1. Ilustracja do Cousin Phillis. Cornhill Magazine, vol. 8, 1863.
2. Okładka wydania: Elizabeth Gaskell, Cousin Phillis. London: George Bell. 1908.
3. Okładka The Cornhill Magazine, vol. 13, 1866.


Przypisy:

Elizabeth Gaskell,  Kuzynka Phillis. Przekład Agnieszka Klonowska. Wydawnictwo "C&T", 2014, s. 68.
2 Ibidem, s. 35.
3 Ibidem, s. 26.
4 Ibidem, s. 26.
5 Ibidem, s. 104.
6 Ibidem, s. 88.
7 Ibidem, s. 90.
8 Ibidem, s. 95.
9 Ibidem, s. 119-120.
10 Ibidem, s. 131.
11. The Cornhill Magazine - wiktoriański magazyn i czasopismo literackie, stworzone przez George`a Smitha w 1859 roku. Nazwa pochodzi od ulicy Cornhill Street w Londynie.

P.S. Polski filolog, historyk literatury angielskiej Roman Dyboski (1883-1945) również nazwał "Kuzynkę Phillis" Gaskell "idyllą miłosną z życia szlachty wiejskiej". (w: Sto lat literatury angielskiej").

piątek, 1 sierpnia 2014

Dojrzewające bohaterki powieści Elizabeth Gaskell cz. 5

Ruth

    W tej historii o wpływie industrialnej rzeczywistości na życie w małym miasteczku powracamy do powieści, która obejmuje różne kwestie dotyczące społeczeństwa epoki wiktoriańskiej. Chociaż pewne elementy uległy zmianie, jak widać to w "Cranford", tematy tabu pozostają takie same: seks i dzieci urodzone z nieprawego łoża. Mimo że Gaskell z pewnością nie toleruje takiego postępowania, to jednak nie potępia nieszczęśliwej matki. Zamiast tego pokazuje jedyną drogę postępowania, którą taka kobieta może podążać i nalega, by nie była ona z powodu swojego moralnego upadku traktowana jak szatan. Zobaczymy, że Gaskell osiąga to, czyniąc z Ruth oddaną matkę i chrześcijankę, i portretując ją jak świętą.


    „Ruth” to historia Ruth Hilton, sieroty, która „była bardzo młoda, gdy zmarła jej matka, toteż nie odebrała żadnych słów przestrogi ani rady”1 na temat życia i sytuacji, w których może się znaleźć. Ruth była niewinna i naiwna, i chociaż to prowadzi do jej upadku, jej natura ją ratuje. Ojciec Ruth umarł wkrótce po jej matce i pozostawił  dziewczynę właściwie samą, miała tylko nie interesującego się nią opiekuna, który oddał ją do krawcowej na naukę. 
    Ruth w związku z pracą, jaką wykonuje, spotyka pana Bellinghama, mężczyznę, który sprowadzi ją na złą drogę. Kiedy jej znajomość z bogatym dżentelmenem wychodzi na jaw, zostaje wyrzucona z pracy i musi radzić sobie sama. Chociaż dziewczyna nie marzyła o bogactwie i takiej pozycji, jaką miała Mary Barton, Gaskell prosi, żeby „pamiętać, jak była młoda i niewinna i jak brakowało jej matki”2, nie miała nikogo do kogo mogła zwrócić się o pomoc i nikogo, kto by jej pomógł odróżnić dobro od zła. Ruth zwraca się do pana Belllinghama jako opiekuna, jako kogoś kto mógłby się nią zająć i decydować o jej przyszłości. Łatwo ulega wpływom tego dżentelmena i jej naiwność sprawia, że nie zdaje sobie sprawy, że grzeszy żyjąc z nim. Dopiero słowa małego chłopczyka sprawiają, że uświadamia sobie, że jest uważana za ladacznicę, ale jest jeszcze zbyt naiwna, by zdać sobie sprawę z tego, co opinia społeczna sądzi o młodych kobietach, które żyją w nieformalnym związku z mężczyzną. Ona nawet uważa, że pan Bellingham mógłby być zaskoczony tym, że robi coś niestosownego i nie mówi mu o tym co słyszała, żeby nie pogrążyć się w jego oczach.

    Pan Bellingham porzuca w końcu dziewczynę i ona znowu jest sama. Przed samobójstwem powstrzymuje ją stary pastor Benson, którego spotykała swego czasu, gdy była z panem Bellinghamem. Ponieważ Benson goniąc ją upada, ona zawraca, by mu służyć pomocą i odprowadza go do domu. To najszczęśliwszy przypadek w jej życiu.

    Pan Benson to niezwykle dobry człowiek, bierze Ruth pod swoją opiekę. Prosi, powołując się na jej matkę, by była spokojna i dała się prowadzić jemu oraz Bogu, na co na się zgadza. Dziewczyna nadal nie ma rodziny, ale zostaje przyjęta przez pana Bensona, jego siostrę i Sally, ich kucharkę. Te trzy osoby, każda na swój sposób, opiekują się nią i umacniają jej wiarę, która pomoże uzdrowić jej umęczoną duszę. Od pana Bensona Ruth uczy się nie zwracać uwagi na to, co mówi człowiek, ale na to co mówi Bóg, i składa swoje życie w Jego ręce. Panna Benson zachęca dziewczynę do czytania i odwraca jej myśli od smutnej przeszłości. Ten czas i wysiłek, który Ruth poświęca na to, by wzbogacić swój umysł jest ważnym krokiem w jej rozwoju i staje się symbolem zmiany z naiwnej dziewczyny w rozsądną kobietę.
    Nie przebierająca w słowach Sally słyszała wystarczająco dużo żałosnych westchnień i łkań. Poucza ją: „Spróbuj po prostu przez jeden dzień myśleć o wszystkich tych zadaniach, że trzeba je robić dobrze i szczerze, jakby Bóg patrzył, a nie tylko przelecieć jak popadnie, a wtedy będziesz je robić z dwa razy większą wesołością i nie zmarnujesz ani jednej myśli na wzdychanie albo płacz”.3

Dziewczyna bierze sobie te rady do serca i zajmuje się swoimi obowiązkami i opieką nad ukochanym synem z lżejszym sercem niż dotąd. Sally opowiada jej także o swoich własnych doświadczeniach, w tym o wyrzutach sumienia, jakie przejęły ją po tym, jak upuściła pana Bensona, jak był dzieckiem, co spowodowało jego kalectwo . Wspominała: „jęłam się modlić i wzdychać, i ręką machnęłam na świat”4, ale matka pana Bensona usiadła przy niej i dała jej podobną radę do tej, którą teraz ona daje Ruth. Podobnie, Molly Gibson w „Żonach i córkach” słysząc historię kogoś, kto z powodzeniem stanął twarzą w twarz z podobnymi jak ona problemami, myśląc o innych raczej niż o sobie, może udoskonalić własny pogląd na jakiś problem.

    Nawet kiedy okazuje się, że Ruth spodziewa się dziecka, to wydarzenie, które może być ciężką próbą dla niej jako społecznego wyrzutka jeszcze bardziej bolesną, pan Benson widzi, że to jest także błogosławieństwo, jeśli podejść do tego w sposób właściwy: „Mogę sobie wyobrazić, że jeżeli słusznie ocenimy obecną sytuację i dobrze ją wykorzystamy, to wszelkie dobre, które jest w tej dziewczynie, może się wznieść na wyżyny, których miarę zna tylko Bóg; wszystko to zaś, co złe i roczne może, jeżeli On pozwoli, osłabnąć i zniknąć w czystym świetle obecności jej dziecka. Och, Ojcze! Wysłuchaj mej modlitwy, spraw, aby dzisiaj zaczęło się odkupienie. Pomóż nam przemawiać do niej w duchu miłości Twego Świętego Syna!”.5

    Właściwą drogą postępowania w oczekiwaniu na bliskie rozwiązanie, zarówno dla Ruth, jak i dla Bensonów jako jej zastępczej rodziny jest troska o dziecko i wychowanie go na uczciwego człowieka i chrześcijanina. Kobieta, odkąd rodzi się jej syn, nie jest już sama, ma znowu rodzinę i odpowiedzialność za niego zbliża ją do Boga, prosi go o pomoc. W przeciwieństwie do wielu samotnych matek, Ruth dostaje drugą szansę na przyzwoite, bogobojne życie, dzięki otwartym sercom i prawdziwie chrześcijańskiemu miłosierdziu Bensonów. Nauka, jaką od nich odbiera, umacnia ją tak bardzo, że kiedy to co nieuchronne zdarza się i zarówno ona jak i jej syn muszą zmierzyć się ze światem, którzy uważa ich za grzeszników, wiedzą, że jest chociaż troje ludzi, którzy naprawdę ich kochają, czy są grzesznikami, czy nie, i że w oczach Boga ich życie ma wartość.

    Kiedy Ruth została przyjęta przez Bensonów, oni uważali że najlepiej będzie dla niej, gdy jej prawdziwa tożsamość zostanie ukryta. Mówili innym ludziom, że jest ich daleką krewną, panią Denbigh, która właśnie owdowiała. Dziewczyna żyje w spokoju przez pewien czas pod fałszywym nazwiskiem, a nawet zatrudnia się jako guwernantka dzieci pana Bradshawa, człowieka dumnego ze swojego surowego pod względem moralnym charakteru. Kiedy mieszkańcy miasteczka odkrywają prawdę o przeszłości Ruth, w wyniku serii przypadków, i ona ponownie spotyka pana Bellinghama, jej chwilowy spokojny świat staje się znowu chaosem i zostaje wyrzucona z domu pana Bradshawa. Panna Benson dochodzi do wniosku, że „Ruth zaznała kilku lat spokoju, podczas których nabrała mądrości i sił, ażeby móc teraz znosić swój wstyd w sposób, w jaki wówczas z pewnością by nie potrafiła”.6 Bensonowie pomogli jest tak, jak mogli, teraz ona potrzebuje czegoś więcej.

    Tak jak już wspomniano,  każda z dziewcząt w tych powieściach ma  szczególną więź z ojcem, Ruth miała cudownego ojca. Modląc się, nie absorbuje Boga swoimi sprawami, poddaje się Jego woli. Prosi o siłę nie po to, by walczyć przeciwko tym, którzy stronią od niej, ale by znieść pokornie ich niechęć, jako pokutę za jej grzech.

    W dwóch przypadkach wydaje się, że Bóg jej odpowiada poprzez naturę. Pierwszy raz tej nocy, gdy Ruth spotyka ponownie pana Bellinghama, który teraz jest panem Donne. Gdy jest sama i modli się o siłę, nadciąga burza, która łagodzi ból jej serca. Druga sytuacja ma miejsce po tym, gdy dziewczyna spotyka pana Donne i uważa, że to ostatni raz. Nie chce mu ufać tak, jak to miało miejsce w młodości. Kiedy on odchodzi, ona pada z wyczerpania. Kiedy leży na ziemi, życząc sobie śmierci, jest piękny karmazynowy zachód i: „Ruth zatraciła się w obserwowaniu tego wspaniałego widoku. Usiadła prosto i gdy się wpatrywała, łzy na jej policzkach powysychały; i nie wiedzieć kiedy wszelkie ziemskie troski i smutki pochłonęło nieświadome poczucie nieskończoności Boga. Zachód słońca uspokoił ją bardziej, niż mogłyby tego dokonać wszelkie słowa, jakkolwiek mądre byłyby i tkliwe. Zdawało się wręcz, iż przydał jej siły i odwagi; nie wiedziała jak i dlaczego, niemniej tak właśnie było”.7 Być może to przypomnienie o potędze Boga było tym, czego Ruth potrzebowała. (…)

    Kiedy Ruth uczy się akceptować pokornie konsekwencje swego niemoralnego postępowania, przekazuje swoją siłę synowi i udaje się jej „prowadzić go ku Bogu”8. Jej prawdziwa praca, największa pokuta za jej grzech to podjęcie pracy pielęgniarki, opiekowanie się chorymi na tyfus mieszkańcami miasteczka. Kiedy nikt nie chce tego robić, zgłasza się na ochotnika i pracuje długo i ciężko, by dać ulgę chorym i umierającym. Z wiarą, która jest niczym jej „niewidzialny sztandar”9, coraz bardziej przypomina pokutującą Marię Magdalenę, która namaściła nogi Chrystusa olejem tak jak Ruth służąc biednym i chorym, i grzech jej przeszłości został zmazany, gdyż za nie żałowała. I podobnie do świętej,  umiera na tyfus, gdy już wiadomo, że wie, czym jest chrześcijańskie miłosierdzie i nauczyła się pokory dzięki życiu u Bensonów i pielęgnowaniu pana Donne, człowieka, który doprowadził do jej zguby. Pomaga mu wrócić do zdrowia.


Wnioski

    Bohaterki tych pięciu powieści: „North and South” ((Północ Południe), „Wives and daughters” (Żony i córki), „Mary Barton”, „Cranford” i „Ruth” straciły wcześnie matki. Nie są pozbawione zalet, ale mają też słabości. Mary Barton jest czuła, ale powierzchowna, Mary Smith jest zainteresowana, ale krytyczna, Ruth Hilton jest ufna, ale naiwna, Margaret Hale – silna, ale dumna, a Molly Gibson wierna, ale porywcza. Każda z nich przechodzi proces dojrzewania, który podkreśla jej zalety i zmniejsza słabości, staje się silną kobietą, która staje w obronie tego w co wierzy, ale wciąż jest także troskliwa, opiekuńcza i czuła: to ucieleśnienie cnót wiktoriańskiej kobiety. Ten przedwczesny rozwój bohaterek Gaskell odbywa się dla nich bezwiednie, sprawiają to czyny i słowa innych ludzi.

    W powieści „Mary Barton” główna bohaterka uczy się cenić nie pozory, lecz te dobre cechy, które są w ludziach, włączywszy w to ją samą, i ufać sobie, aby przezwyciężyć problemy, które życie przynosi, i nie szukać dróg ucieczki. Tak jest także w przypadku Mary Smith, która stopniowo odchodzi od postawy typowej dla Drumle charakteryzującej się dbaniem o własne interesy, i zostaje wciągnięta w przyjazny i oparty na współdziałaniu świat mieszkańców Cranford. W „Ruth” widzimy bohaterkę, która przyjmuje do serca to, co wpajają jej Bensonowie, uważając to za sposób na oczyszczenie się z grzechu, do którego doprowadziła jej naiwność. Zatrudnia się jako pielęgniarka, to zajęcie pozwala nie tylko służyć innym, ale i rozwijać charakter. Margaret Hale w „North and South” jest najdojrzalsza ze wszystkich bohaterek, silna od początku, mimo że uważa siebie za tchórza. Sprawdza samą siebie, aby stać się dzielniejszą. Margaret z konieczności przejmuje kontrolę nad sytuacją za innych ludzi, ale kiedy zdobywa więcej doświadczenia i wiedzy, będąc świadkiem sporów między fabrykantami i robotnikami oraz dyskusji, które toczą się wokół niej, staje się już z własnego wyboru silniejsza, i dla siebie i dla innych. I wreszcie Molly, bohaterka „Żon i Córek”, w której szczęśliwy dziecięcy świat uległ zmianie, gdy do jej rodziny weszła płytka i skupiona na sobie macocha. Molly świadoma tego, co właściwe i dobre, co wpajają jej Roger Hamley i jej ojciec, potrafi opierać się wysiłkom macochy, która chciałaby upodobnić Molly do siebie.

    Te pięć kobiet dowodzi, że Elizabeth Gaskell wierzyła w swoją płeć i widziała w niej coś więcej niż tylko wiktoriański ideał „anioła w domu” i była zdeterminowana, by pokazać, że jej bohaterki nie bledną w obliczu przeciwności, ale zmieniają się, adaptują do nowych warunków i stają się silniejsze w obliczu wyzwania. A bez wyzwania albo zmiany następuje stagnacja.

Tłumaczenie: Gosia
Fragmenty powieści wg wydania: Elizabeth Gaskell, „Ruth”, Łódź: Wyd. MG, 2013.

Źródła:

1. "ELIZABETH GASKELL: GROWING HEROINES" by Elizabeth Malcolm, English Literature Senior Thesis - Hartwick College, January 1997.
3. Ilustracja z wyd. "Ruth" by Elizabeth Gaskell, Angus Easson (editor). Penguin Classic 1998.

Przypisy:

1. Elizabeth Gaskell, „Ruth”, Łódź: Wyd. MG, 2013., s. 57
2. Ibidem, s. 71.
3. Ibidem, s. 209.
4. Ibidem, s. 207.
5. Ibidem, s. 145.
6. Ibidem, s. 419.
7. Ibidem, s. 358.
8. Ibidem, s. 445.
9. Ibidem, s. 454.