cz. 1 artykułu
Oglądanie literatury przez pryzmat folkloru staje się trudne, kiedy ma się do czynienia z tak realistyczną powieścią jak „North and South” Elizabeth Gaskell, napisaną w 1855 r.
Historia Margaret Hale, która przenosi się z sielskiego, wiejskiego, rodzinnego Południa do przemysłowego miasta jest mocno zakorzeniona w swoich czasach i miejscu. Ale mimo tego, że powieść odnosi się do geografii i społeczeństwa rzeczywistej Anglii, to kwestie, które podnosi, dotyczące charakteru miejsc i środowiska, mają coś wspólnego z bajką i folklorem.
Gaskell była bardzo zainteresowana tego rodzaju pisarstwem. Jej pierwsza opowieść prozą to gotyckie opowiadanie, włączone anonimowo do zbioru Williama Hewitta „Visit to Remarkable Places”, a inne gotyckie utwory takie, jak „Poor Clare” i „Opowieść starej niani” zostały zamieszczone w periodyku Dickensa „Household Words”.
Korespondencja Gaskell wskazuje również na jej zainteresowanie tradycjami i opowieściami ludowymi, włącznie z tymi, które dotykają zjawisk nadprzyrodzonych. Realizm „North and South” nosi znamiona takiego dobrego obeznania z folklorem, w sposób, który jest głęboko powiązany z miejscem, w którym powieść się toczy. Związek folkloru z realizmem jest tu słabszy niż u G. Elliot czy Ch. Dickensa. Folklor jest obecny w niektórych rozdziałach, ale nie we wszystkich i nie zawsze da się go odróżnić od innego rodzaju narracji.
To, co jest traktowane jako folklor, w powieści czasami przemienia się w biblijne lub literackie nawiązania; w każdy rodzaj narracji, którą bohaterowie dzielą poprzez tradycję mówioną, nawet jeśli jej początki były pisane. Dzięki tej tradycji ( jest to jej podstawowy cel ), porządkują opowieść własnego życia.
„North and South” zaczyna się obrazkiem jak z bajki:
„Edith zasnęła. Leżała zwinięta na sofie w saloniku na Harley Street i wyglądała naprawdę ślicznie w białym muślinie i niebieskich wstążkach. Gdyby Tytania*, ubrana w biały muślin i niebieskie wstążki, kiedykolwiek zasnęła na szkarłatnej adamaszkowej sofie w małym salonie, Edith mogłaby być za nią wzięta”
W tym momencie, po przeczytaniu tego wprowadzenia, czytelnik jeszcze nie wie, że Edith nie jest główną postacią powieści. Motyw jej zaśnięcia na sofie może się odnosić do historii jej małżeństwa i życia na Corfu z jej mężem – kapitanem. Mogłoby to bez wątpienia malowniczo odzwierciedlać jej życie za granicą.
Ale najważniejszą częścią tego opisu nie jest porównanie Edith do wróżki, ani to, jaki jej sen jest pełen szczęścia i spokoju, ale prosty fakt, że ten opis jest podany nie z perspektywy Edith, ale jej kuzynki Margaret, głównej bohaterki, która ją zostawia śpiącą w salonie.
Ten dystans odnosi się do wszystkich bajkowych obrazów przywołanych w pierwszym rozdziale. Edith wstaje z kanapy jak „śpiąca królewna, właśnie zbudzona ze snu”, częściowo przez rozmowę o jej wyprawie ślubnej, o czym mówi dalej narracja.
Wkrótce potem rozmowa Margaret z Henry Lennoxem wydobywa znowu bajkowy motyw sugerowany przez początek powieści i mówi o podenerwowaniu przygotowaniami do ślubu:
"- Tak – powiedziała Margaret, raczej smutno, przypominając sobie niekończące się zamieszanie w związku z drobiazgami, którymi trzeba było się zająć ponad miesiąc wcześniej. – Dziwię się, czy zawsze ślub musi przypominać to co nazwałeś trąbą powietrzną. Czy dni poprzedzające go nie mogą być raczej cichym i spokojnym czasem.
- Matka chrzestna Kopciuszka zaordynowała wyprawę panny młodej, weselne śniadanie, pisanie zaproszeń – powiedział pan Lennox, śmiejąc się".
W tych trzech odniesieniach do bajek jest sugerowany stosunek do nich narratora, który przechodzi od niewinnych aluzji do bezpośredniego sceptycyzmu wobec ich prostoty.
A zanim Edith się obudzi, obraz jej zaczarowanego snu przecina krótki opis jej postępowania w życiu na jawie, ilustrowany traktowaniem przez nią i jej matkę sąsiadów, którzy ich odwiedzili:
„Byli to bliscy znajomi rodziny, sąsiedzi, których pani Shaw nazywała przyjaciółmi, ponieważ zdarzało się obiadować z nimi częściej niż z innymi, i gdy ona czy Edith chciały coś od nich, albo oni czegoś chcieli od niej, żadna ze stron nie miała skrupułów, żeby złożyć wizytę przed lunchem”.
Jeśli odbieramy dom na Harley Street jako miejsce zaczarowane, czar musi być niezwykle samolubna siłą, gdyż pozwala tym, którzy go posiadają, rzucać go na innych i przekazywać im niewdzięczne zadania. Czar musi być jednym słowem cechą niezwykle podobną do bogactwa.
Cała bajkowa magia w otwierającym rozdziale jest w rzeczywistości czarem bajki, która właśnie się zakończyła. Jeśli Edith jest Śpiącą Królewną, to właśnie się obudziła, jeśli jest Kopciuszkiem, książę ją już odnalazł.
Gaskell zaczyna powieść opisem zaczarowanego zakończenia i natychmiast ujawnia mechanizm magii: bogatą, ustosunkowaną i troskliwą rodzinę Edith. To, co pozostaje do opowiedzenia, jest prawdziwym tematem powieści - co następuje po tym szczęśliwym zakończeniu i co dzieje się z ludźmi, którzy są z niego wykluczeni.
Nie jest powiedziane od początku do końca powieści, że magia jest równa bogactwu. Shawowie prowadzą szczególny rodzaj zaczarowanego życia, w którym mogą tworzyć jakikolwiek bajkowy scenariusz dla siebie, mają wybór dzięki bogactwu i pozycji w towarzystwie.
Ale magia jest też obecna w drugim miejscu akcji powieści – wiosce Helstone, w której pastorem jest ojciec Margaret. Helstone to świat sam w sobie, o którym Margaret nie potrafi opowiedzieć, gdy jest w Londynie:
"- Nie sądzę, by można było nazwać ją wsią. Jest tam kościół i kilka domów w pobliżu, zielonych domków, z różami rosnącymi wszędzie wokół nich.
- I kwitnącymi przez cały rok, zwłaszcza na Boże Narodzenie – co uczyni twój obraz kompletnym - powiedział.
- Nie – odpowiedziała Margaret, trochę rozdrażniona - Nie tworzę obrazu. Próbuję opisać Helstone, takim jakie ono jest. Nie powinieneś tak mówić.
- Jestem skruszony – odpowiedział – Tylko że to naprawdę zabrzmiało jak wieś z bajki, a nie z realnego życia.
- Ale tak jest – odpowiedziała Margaret ochoczo. - Wszystkie inne miejsca w Anglii, które widziałam, wydawały się takie surowe i prozaiczne po New Forest. Helstone jest jak wioska z jednego z poematów Tennysona. Ale nie będę próbowała opisywać nic więcej. Śmiałbyś się tylko ze mnie, gdybym powiedziała ci, co o nim myślę, czym naprawdę jest.
- W istocie. Nie mógłbym. Ale widzę że jesteś zdecydowana. Dobrze więc, powiedz mi co powinienem wiedzieć o probostwie.
- Och, nie mogę opisać mojego domu. To jest dom, i nie potrafię oddać jego uroku słowami".
Zrównoważona Margaret opisuje Helstone jako wioskę z jednego z poematów Tennysona, miejsce z poezji w odróżnieniu od pozostałej części Anglii. Jednocześnie jednak nie bierze na siebie ciężaru porównania, nie chce opowiadać o wiosce. W przeciwieństwie do miejsc, które mogą być zrozumiane dzięki opisowi i wyobraźni, Helstone nie może wyobrazić sobie nikt, kto tam nie był. Margaret mówi, że Helstone jest jak miejsce z bajki, ale broni jego realności, malując mocną, aczkolwiek piękną, granicę między historią jako zmyśleniem, a sposobem zrozumienia rzeczywistości.
Margaret zmienia sposób myślenia na ten drugi, kiedy wraca do domu do Helstone.
Ona sama, przebywając tam i obserwując to miejsce, jest pod wpływem idei Helstone jako wioski z bajki. Widzi innych mieszkańców Helstone jako ludzi lasu, prawie jakby byli elfami:
"Była dumna ze swego lasu. Ci ludzie byli jej ludźmi. Uczyniła z nich swoich serdecznych przyjaciół, uczyła się ich specyficznych słów i znajdowała upodobanie w używaniu ich języka. Przebywała wśród nich, pielęgnowała ich dzieci, rozmawiała ze starszymi ludźmi lub czytała im wolno i wyraźnie, nosiła smakowite posiłki chorym. Wkrótce zdecydowała się uczyć w szkole, gdzie jej ojciec chodził każdego dnia, aby wypełniać wyznaczone sobie zadania. Mimo to wciąż nakłaniano ją do odwiedzenia któregoś z przyjaciół – mężczyzny, kobiety lub dziecka - w jakiejś chatce w zielonym cieniu lasu".
Margaret nie jest w rzeczywistości jednym z ludzi lasu w tym samym sensie, w jakim są nimi mieszkańcy wsi. Jest dla niej czymś nowym mówić tak jak oni; czyni im uprzejmości, jakby chciała żyć jak oni, jej decyzja o nauczaniu w szkole jest płonna, bo zapomina o niej, kiedy odrywają ją zajęcia w lesie. Pochodzenie i wykształcenie różni Margaret od prostszych i zaczarowanych ludzi, którzy należą do New Forest, ona żyje raczej swoim własnym życiem, a nie uczestniczy w życiu tamtejszej społeczności.
Czar Helstone jest oczywiście nie tak silny, żeby każdy kto tam mieszka go odczuwał. Matka Margaret ma otwartą niechęć wobec tego miejsca, i dla niej ten sam las, który Margaret służy, jest przytłaczający i nawet nieprzyjemny:
„Pani Hale twierdziła, że bliskie sąsiedztwo tak wielu drzew źle wpływa na jej zdrowie”.
Gaskell sugeruje, że korzyść kogoś takiego jak Margaret, pochodząca z kontaktu z naturą, jest korzyścią dla niej, która wynika z samej natury, a nie pochodzi od zewnętrznego nauczyciela.
„Rzeczywistość jest sceną, na której emocje mają swoje źródło w istocie ludzkiej, jednak przedmioty pomagają określać lub umiejscawiać te emocje"*.
Magia także jest subiektywnie doświadczana, to uczucie, które ma źródło w istocie ludzkiej, więc to co Margaret postrzega jako zaczarowany las jest dla jej matki nieprzyjemnym, prawie złośliwym środowiskiem.
Rzutowanie magii na życie Margaret w Helstone pociąga za sobą intensywne utożsamienie magii z naturalnym otoczeniem wioski, ale także z małymi częściami tego środowiska, zwłaszcza z ogrodem Hale`ów. Ten ogród ma duże znaczenie w jej życiu emocjonalnym, to miejsce, w którym dochodzi do jej najważniejszych rozmów w Helstone. Po pierwsze, Margaret musi powiedzieć matce, że opuszczają Helstone i otoczenie odgrywa rolę w przemowie Margaret. Ona korzysta z ogrodu jako fizycznej manifestacji swojej siły woli, zmuszając siebie do powiedzenia, tego czego powiedzieć nie chce:
„Jej oczy uchwyciły pszczołę, która wleciała do dzwonka kwiatu. Kiedy odleci ze zdobyczą, Margaret zacznie mówić, to będzie znak”.
To dlatego Margaret ma taką ufność do ogrodu, który koresponduje z jej uczuciami; kiedy Henry Lennox się jej oświadcza, miejsce zaczarowuje ją w jakiś sposób. Oświadczyny Henry`ego, jej odmowa i niezręczna rozmowa – wszystko to dzieje się w czasie jednego spaceru wokół ogrodu i Margaret jest zaskoczona, uświadamiając sobie na końcu, jak mało czasu upłynęło – jakby na chwilę trafiła do bajkowej krainy.
„To dobrze, że robiąc rundkę po ogrodzie, nagle natknęli się na pana Hale`a, o którym całkiem zapomnieli. On jeszcze nie skończył gruszki, którą z upodobaniem i rozmyślnie obrał delikatnie, tworząc ze skórki długi cieniutki pasek. To było jak historia o wschodnim królu, który na polecenie magika zanurzył głowę w misie z wodą i wkrótce natychmiast wyjął, przeżywając doświadczenie swego życia”.
Podobnie jak w przypadku bajkowych odniesień z Harley Street, Gaskell pokazuje jak magia działa – pan Hale wciąż je swoją gruszkę, ponieważ robi to tak umyślnie wolno – ale wrażenie pozostaje, świadczy to o tym, jak Margaret rozumie swoje życie w tym miejscu. Magia wydarza się każdemu, kto postrzega to miejsce jako magiczne.
Kiedy rodzina przenosi się na północ do Milton, wydaje się jakby wiara Margaret w zalety Helstone w przeciwieństwie do innych miejsce była uzasadniona. Milton z jego zadymionym powietrzem i chłodnym stosunkami międzyludzkimi jest daleko bardziej przytłaczający, nawet bardziej niż pani Hale wydawało się Helstone.
cdn.
*Tytania – królowa wróżek, postać ze „Snu nocy letniej” Williama Szekspira.
Tłumaczenie artykułu i fragmentów powieści: Gosia
Pomoc: Caroline (powieść), Admete (artykuł)
Żródło:
The Fairy Tale Put in its Place: Elizabeth Gaskell’s North and South
http://dspace.nitle.org/b.../4029/1/151.pdf
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz