Czy nowa adaptacja XIX-wiecznej powieści przyniesie w końcu uznanie Elizabeth Gaskell tak długo jej odmawiane ?
Rok 1854. Młoda kobieta wygląda przez okno pociągu, który wiezie ją przez chłodny, szary świat. Opuszcza ziemię pełną ciepła i złotych barw, tak idylliczną, że kiedy przywołuje jej obraz w pamięci, wydaje się to snem, ale nie - to jej miejsce rodzinne, zielona i miła ziemia południowej Anglii. Niechętnie zamienia to na ponure fabryki, które wynurzają się za horyzontem przemysłowej północy.
To ładny wizualnie początek przygotowanej przez BBC adaptacji XIX-wiecznej powieści Elizabeth Gaskell "North & South". Czteroczęściowy film startuje dziś wieczorem i jest oparty na książce, która po raz pierwszy ukazała się w 22 zeszytach między wrześniem 1854 i styczniem 1855 w czasopiśmie Karola Dickensa "Household Words". Topografia Anglii może się zmieniła, ale kwestia podziału północ-południe pozostała do dziś, tak samo jak to było wtedy.
Sympatyzujemy z Margaret Hale (Daniela Denby-Ashe), której ojciec przeprowadził się wraz z rodziną ze spokojnej wioski Helstone do miasta Milton w wyniku religijnych wątpliwości [..] Widzimy Margaret szukającą mieszkania dla rodziny pośród ulicznego smogu i pyłu. Dom w którym zamieszkali, nigdy nie jest czysty z powodu sadzy, która unosi się z pobliskich fabryk. Pewnego dnia kiedy spaceruje, jest zaczepiana i popychana przez tłum robotników, którzy opuścili fabrykę w czasie przerwy.
Ale nasza bohaterka poznaje szybko granice tych stereotypów. Przystosowuje się do nowego otoczenia, odwiedza zubożałych pracowników ulubieńca swojego ojca - właściciela przędzalni bawełny, Johna Thorntona, i ściera się zapalczywie z samym Thorntonem, kiedy wskazuje na prawa jego robotników, którzy przystąpili do strajku o płacę. Jest tam wiele wnikliwych dyskusji pomiędzy Margaret i Thorntonem na temat praw robotników i interesów właścicieli.
Społeczne sympatie Margaret są sprawdzane, kiedy broni Thorntona przed tłumem nastającym na jego życie. Jej osobiste uczucia są poddane próbie również wtedy, gdy jej bohaterski czyn wzbudza w Thorntonie uczucie namiętności wobec niej i on trochę nieszczęśliwie zaczyna zabiegać o względy tego swojego damskiego adwersarza.
"North & South", jak mówi nauczyciel akademicki i specjalistka od Gaskell - Alison Chapman, "to wspaniałe połączenie polityki i romansu, znaczące dokonanie jak na kobiecą pisarkę tamtych czasów". Ta mieszanka wybuchowa może być hitem oglądalności dla BBC (jak wcześniejsza adaptacja ostatniej powieści Gaskell "Wives and Daughters" w 1999 r.) i wielkim sukcesem dla wydawców Penguina, którzy przygotowali specjalną telewizyjną edycję książki. Powieść nie odniosła sukcesu w swoich czasach. Krytycy utyskiwali, że kobieta nie powinna zajmować się polityką. Miały one w rzeczywistości zajmować się sprawami domowymi. Nawet przyjaciółka Gaskell, Charlotte Bronte, miała wątpliwości dotyczące tematu powieści, a sam Dickens narzekał, że to jest "zbyt rozgadane i nużące w najwyższym stopniu".
Te opinie nie były lepsze na początku XX wieku ; "North & South" było, według krytyka Davida Cecila, pomyłką. Gaskell nie mogła "znaleźć tematu mniej pasującego do jej talentu", który był dla niego "patetyczny i czarujący". Ekonomia i historia były, powiedział - "całkiem poza zasięgiem jej wiktoriańskiego kobiecego intelektu". Marksistowski krytyk Raymond Wiliams był trochę lepszy - przynajmniej nie uważał, by płeć Gaskell zabraniała jej rozumieć ekonomię i historię. Ale sądził, że "North &South" to przede wszystkim "powieść industrialna", całkowicie lekceważąc ważną relację między Margaret Hale i Johnem Thorntonem.
Jak tak wiele osób, od Bronte do Wiliamsa, mogło tak bardzo się pomylić ? Elizabeth Gaskell być może bardziej niż jakiś inny autor, zawstydzała lub dzieliła krytyków. Kiedy wiele pisarek odczuwało potrzebę używania męskobrzmiących pseudonimów (Curre Bell dla Charlotty Bronte, George Elliot dla Mary Ann Evans), Gaskel uczyniła śmiały krok publikując pod swoim własnym nazwiskiem. Ale nawet wtedy, ten kobiecy awans był osłabiany przez dodatek: "Mrs", prefiks który przylega do niej do dziś, podkreślając głównie jej rolę żony i matki, uniemożliwiając spostrzeganie jej jako artysty. Sama Gaskell była świadoma podziału na życie domowe i sztukę, którą kobiety nie powinny się zajmować. Pisała w 1850 r.: "Jedna z moich ról życiowych to szczery chrześcijanin, inna to żona i matka, cieszę się radością innych domowników. Próbuję zagłuszyć w sobie moje pierwsze ja, mówiąc sobie, że to William [jej mąż] jest tym, który decyduje i jego uczucie to jest prawo, które powinno być moim. I tak jest. Tyle, że nie całkiem".
Elizabeth Gaskell urodziła się jako Elisabeth Stevenson w 1810 r. była córką unitarnego pastora, który porzucił ambonę, kiedy nie mógł zaakceptować pewnych spraw wiary (ten czyn jest przywołany w "N&S"). Kiedy miała 13 miesięcy, jej matka zmarła i Elizabeth zaopiekowała się ciotka (inny autobiograficzny fakt wykorzystany w "N&S"), którą bardzo kochała i te jej relacje skłoniły ją do napisania prawdziwie nowoczesnego zdania że "matczyna miłość nie jest naturalnym atrybutem każdej matki". Kiedy miała 22 lata poślubiła Williama Gaskella, którego poznała dzięki kościołowi unitarnemu i który uczył na Uniwersytecie w Glasgow. Ich małżeństwo było niezwykłe; Gaskell postrzegał je jako "partnerstwo pracy", [...] i to jej mąż dodawał jej odwagi do pisania, po śmierci ich małego dziecka w 1845 r.
Wielu biografów mówiło o tej tragedii, która poprzedziła jej karierę pisarską. Ale jej przeniesienie się do Manchesteru z mężem miało większy na to wpływ. Według biografów Gaskell "tańczyła i grała w karty, piła wino i lubiła teatr, ale też odwiedzała więzienia, prowadziła "szkołę dla biednych" we własnym domu i zwiedzała fabryki". Jej zasady religijne skłaniały ją do utrzymywania kontaktów z robotnikami i robiła co mogła, żeby im pomóc. Literackie zdolności pozwalały jej zajmować się ich życiem w powieściach. I od pierwszej powieści "Mary Barton", napisanej w wieku 38 lat, poprowadziły ją ku sławie, ale to prawdopodobnie "N&S" uczyniło ją najbardziej znaną.
To było rewolucyjne, że Gaskell w powieści reprezentowała poglądy klasy pracującej - dowodzi Chapman. "Gaskell daje dokładny obraz ich biedy, ale także dodaje romantyczności ich życiu; pokazuje zapał tej społeczności; tak samo jak próbuje być pełna życzliwa w stosunku do zamożnych właścicieli fabryk z klasy średniej. Chce pokazać dwa punkty widzenia, próbuje wskazać drogę wyjścia z tego konfliktu klas. Chrześcijańskie wartości miały duży wpływ na jej twórczość. Ona chce mediacji, a nie konfrontacji. Taki był sens wykluczenia samej Gaskell(?), wykluczenia z instytucji kościelnych i bycia w Manchesterze z dala od centrum politycznego i literackiego świata. Ona chce negocjacji by wcielać w życie fundamentalne wartości".
Dla Sandy Welch, scenarzystki produkcji BBC; urok "N&S" polega na tym, że jest to bardzo dobra historia miłości w niezwykłym otoczeniu. "Gaskell jest wielka w domowych detalach" - mówi Welch - " i w opisywaniu tego co zachodzi między ludźmi. Nie uświadamiamy sobie, czemu północ była wtedy taką dżunglą, czym była dla Margaret zmiana stylu życia. Ludzie wciąż są całkiem nieświadomi tego, jak żyło się na wsi".
W serialu telewizyjnym, Welch każe niedawno przybyłej Margaret Hale iść prosto do przędzalni bawełny. Tego nie było w powieści. "Czułam, że to konieczne, aby zobaczyła ten nadzwyczaj nowy dla siebie widok, co ma stłumić w oczach widza jej obraz jako osoby zarozumiałej. Ona jest dobra i dzielna, ale w książce od razu obraża Thorntona bez żadnego powodu i nie chciałam, by widzowie zniechęcili się do niej z tego powodu". Welch także zmieniła sposób przedstawiania religijnych wątpliwości ojca Margaret. "Współcześni widzowie nie zrozumieliby, czemu zdarzały się religijne rozłamy. To bardzo trudne znaleźć odpowiedni powód, dlaczego Hale musiał opuścić Helstone". Welch udramatyzowała to bardziej, bo Margaret i jej matka opuszczają południe, nie wiedząc z jakiego powodu.
To nowoodkryte nastawienie na ludzki aspekt zawarty w wielkiej powieści Gaskell, na miłość między Margaret i Thorntonem, i na kwestię życia rodzin robotniczych wpłynęło na bardzo pożądane i wielce zasłużone przewartościowanie opinii na temat "N&S" i docenienie tej pisarki. Być może, także krytycy w końcu docenią tą pisarkę, którą Chapman opisuje jako "dzielną, radykalną i profesjonalną". 150 lat później to lepiej, niż gdyby to nie nastąpiło nigdy".
Tłumaczenie: Gosia
źródło: Sunday Herald - 14 November 2004 By Lesley McDowell
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz